widać lubi to forum
Dołączył: 09 Sie 2007
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z przed kompa
|
 
3, 2, 1... Go!
Toseland odpowiada krytykom,
Biaggi potwierdza swój status!
Zgodnie z przewidywaniami wielu, Max Biaggi okazał się najszybszy podczas treningu wolnego w piątek rano, jednak w pierwszej sesji kwalifikacyjnej Włoch musiał uznać wyższość duetu Yamahy - Noriego Hagi i Troya Corsera. Japończyk niepokonany okazał się także w sobotę, kiedy to stoczył z Biaggim pasjonujący pojedynek podczas Superpole.
Włoch zostawił w polu Baylissa, Toselanda i Corsera, uzyskując podczas swojego jednego mierzonego okrążenia wyjątkowo wyśrubowany czas, jednak chwilę później aż o 0,4 sekundy wynik ten poprawił Haga.
Radość członków zespołu Yamaha mogła okazać się jednak przedwczesna. R1'tki od lat słyną w World Superbike z fenomenalnego tempa i prędkości na jednym okrążeniu, lecz podczas wyścigów zbyt wcześnie zużywają ogumienie, uniemożliwiając zawodnikom walkę do samego końca. Biorąc pod uwagę ogromne temperatury panujące w Brnie, podobny scenariusz przewidywało wiele osób na paddocku.
Niedziela upłynęła pod znakiem palącego słońca i zaciętej walki o zwycięstwo. Po starcie pierwszego wyścigu na prowadzenie wysunął się Toseland, który wkrótce został dogoniony przez duet Haga-Biaggi. Podczas gdy Japończyk nie wytrzymał tempa liderów I przed dojechaniem do mety stracił miejsce na podium na rzecz swojego rodaka, Yukio Kagayamy, Toseland i Biaggi stoczyli wyjątkowo widowiskowy pojedynek o dwadzieścia pięć mistrzowskich punktów. Ostatecznie, po dwudziestu okrążeniach liczącego ponad pięć kilometrów toru, Brytyjczyk wyprzedził Włoch na mecie o mniej niż ćwierć sekundy.
Tak jak sugerowaliśmy, po wyścigu okazało się, że Haga musiał najzwyczajniej w świecie odpuścić, podobnie jak dopiero siódmy na mecie Troy Corser, z powodu zbyt szybkiego zużycia ogumienia i braku przyczepności.
O jeszcze większym pechu może mówić obrońca tytułu, Troy Bayliss. Australijczyk, zgodnie z własnymi przewidywaniami, walczył w głębi stawki gdy tuż przed kołami Ducati z numerem 21 upadł jego rodak, Karl Muggeridge. 38'latek nie mógł nic zrobić i w wyjątkowo złym stylu pożegnał się z wyścigiem oraz drugą pozycją w klasyfikacji generalnej.
Drugi wyścig przypominał nieco pierwszy, jednak tylko do pewnego momentu. Co ciekawe, upalnej pogody nie wytrzymało nawet czeskie niebo i start został o kilka minut opóźniony po krótkich opadach deszczu. Po słabym starcie, Biaggi kolejny raz w tym sezonie przebijał się na czoło z głębi stawki, by objąć prowadzenie na czternastym okrążeniu. Od tego momentu przewaga Włoch systematycznie rosła, zaś ostatecznie Max minął linię mety półtorej sekundy przed Jamesem Toselandem. Tym sposobem czterokrotny Mistrz Świata klasy 250ccm wygrał swój drugi w karierze wyścig w klasie World Superbike, potwierdzając jednocześnie swój status „Króla Brna" i awansując na drugą pozycję w generalce.
„Mieliśmy ostatnio spore problemy z elektroniką." - wyjaśniał Toseland, który Brno opuszczał z czterdziestotrzypunktową przewagą w klasyfikacji generalnej, a prosto z toru udał się na lotnisko, by złapać samolot do Japonii i tydzień później wystartować w wyścigu Suzuka 8hour. „Wiedzieliśmy na czym polega problem, więc postanowiliśmy wymienić kilka rzeczy i cieszę się, że dziś mogłem udowodnić, że nadal jestem w grze i nie zamierzam oddać tego tytułu." - podsumował Brytyjczyk.
„Kocham Brno, a Brno kocha mnie." - cieszył się Biaggi. „To niesamowite jak wiele miłych wspomnień wiąże się dla mnie z tym torem, a dzisiaj mogłem dodać kolejne. Wiedzieliśmy, że ogumienie będzie dzisiaj kwestią kluczową. W drugim wyścigu było znacznie lepiej, ponieważ niższe temperatury pomogły w utrzymaniu przyczepności. Po pierwszym wyścigu jedyne co zmieniliśmy w motocyklu to nowy komplet opon i dolanie paliwa. Minęło sporo czasu od mojego ostatniego zwycięstwa, dlatego bardzo dziękuję ekipie Alstare Suzuki za całą ciężką pracę oraz trud włożony w przygotowanie mojej maszyny." [img][/img][img][/img]
 
Post został pochwalony 0 razy
|
|